piątek, 20 kwietnia 2012


Otworzyłam okno, poczułam powiew wiatru na twarzy...
Usiadłam na parapecie...
Myślałam o nim, i o tym co nas łączyło...
No właśnie, łączyło...
Te słowa huczały w mojej głowie...
Chciałam go znów przytulić, pocałować, powiedzieć mu Kocham Cię...
Ale nie mogłam...
Dlaczego?
Bo on nie był już mój...
Był mojej najlepszej przyjaciółki...
Najlepszej?
Najlepsza przyjaciółka, nie odebrałaby mi chłopaka...
Moje życie straciło sens, gdy zobaczyłam ich razem...
Ona go przytulała, on na nią popatrzył, i się pocałowali...
Na to wspomnienie łzy spływały mi po policzkach...
Poszłam do łazienki i napuściłam do wanny wodę...
Dzwonek telefonu...
To ONA...
Jeszcze niedawno moja najlepsza przyjaciółka, dzwoni co chwilkę...
Ktoś wali do moich drzwi...
To ON...
Jeszcze niedawno mój chłopak...
Ale ja to ignoruję...
Biorę do ręki żyletkę i wycinam kolejne znaki na rękach...
Wracam do łazienki...
Wanna już pełna, zakręcam kran...
Wchodzę do wanny w ubraniach...
Widzę jak woda staje się czerwona, od mojej krwi...
Nagle, słyszę trzask...
Ktoś wyważył drzwi wejściowe...
Teraz ktoś biega po całym domu, krzyczy moje imię...
I nagle walenie do drzwi z łazienki...
Ktoś coś rozpaczliwie krzyczy...
Ale ja nie zwracam uwagi na to wszystko...
Myślę kiedy odejdę...
Ta śmierć nie boli, życie boli bardziej...
Powoli, powolutku odchodzę...
Czuję, ktoś wyciąga mnie z wanny pełnej wody zabarwionej moją krwią...
To ostatnie co odczuwam...
Moje ciało drętwieje...
A ja?
Ja umieram...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz